zadośćuczynienia godziłoby się polec, przecież jestem niby to weteranem, który nie zdążył nosić broni, ale gdyby mój ojciec zakochał się w mojej matce o pięć lat wcześniej, zdążyłbym na ostatni dzwonek do piachu w roku 1944 albo 45, z całą gromadą moich rosyjskich, polskich, angielskich, amerykańskich i - choć dobrze im tam, bo na to zasłużyli - niemieckich kolegów, na tym błoniu, na tym wypucowanym błoniu depcze się po kościach i zgniłych trupach, dlatego się potykam, a oszalała trąbka chrypi w głębi mojej czaszki: bracia, do bitwy nadszedł czas!<br>i dlatego bucha smród z czeluści, w jaką się pogrążają książę i Dziadek, którzy