na handel, jeden z wartowników, gdy zdjęli buty, <gap> te skarpety, bo tygodniowe co najmniej, jak wiesz <gap> a mój kolega o, o, ale ci okazało się, że, że ten smród, tak jak ich było czterech to nie jest smrodem z ośmiu skarpet...</><br><who2>Tylko dwóch...</><br><who1> tylko jeden miał śmierdzące, reszta zmieniła i tamci <gap> patrzyli na mnie, wiesz, wzięli wyszli z tego...</><br><who2>Ale gorąco jest jeszcze...</><br><who1> ten ostatni...</><br><who2>ciepło jest nie?</><br><who1>tak, cicho, dokończę, a ten ostatni kozak, zdjął te skarpety, <gap> rękawem, mówi, co? <gap> </><br><who2>W autobusie jechał, nie <gap> nie Kozak, tylko Polak i co?</><br><who1>I zdjął buty?</><br><who2>Nie zdjął butów, ale cuchnął.</><br><who1> <gap> A są