Aurelia sama wiedziała, że czas zasunąć kurtynę.<br>Konrad odłożył lalki i wyszedł na proscenium, kłaniając się fachowo i nasłuchując braw, które też istotnie dobiegły ze strony trojga ostatnich widzów. Na trójkę tych najwierniejszych, tych co dotrwali do samego końca, składała się para bardzo opalonych młodych ludzi w lichych podkoszulkach i tandetnych dżinsach oraz jeszcze jeden roześmiany człowiek w wieku średnim, odziany w robocze portki i bluzę od dresu.<br>- Nu i zdorowo, a? - zwrócił się do młodych. - <foreign lang="rus">Pietuch kak żiwoj, a?</><br>- <foreign lang="rus">Da, zdorowo</> - zgodził się młodzieniec w podkoszulku. - <foreign lang="rus">A wy, diadia, poniali szto-nibud' iz piesy?<br>- Niet, Waniusza, ni czutoczki</> - odparł czterdziestolatek