Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
do jedenastej wieczorem
Adler zatrzymał się na Nicolaistrasse, przed kamienicą, w której mieszkał Franz Mock. Erwin doszedł już do siebie. Był prawie trzeźwy, lecz jego przełyk rozsadzała pijacka czkawka.
- Stryju - czknął - przepraszam. Oddam stryjowi tę sumę. Dziękuję za ratunek. Musiałem zdobyć pieniądze, by komuś pomóc. Komuś, kto jest w wielkich tarapatach.
- Idź do domu i nie mów nic ojcu - mruknął Mock.
- Przecież - Erwinowi coś nie dawało spokoju - mógł się stryj zapytać... hyyyk... człowieka, który mi pomógł, gdzie jest pokój szefa. Nie musiał stryj katować... hyyyk... tego strażnika w fontannie.
Mock milczał.
- Rozumiem - powiedział Erwin. - Musiał stryj komuś... hyyyk... przywalić. Rozumiem stryja
do jedenastej wieczorem<br>Adler zatrzymał się na Nicolaistrasse, przed kamienicą, w której mieszkał Franz Mock. Erwin doszedł już do siebie. Był prawie trzeźwy, lecz jego przełyk rozsadzała pijacka czkawka.<br>- Stryju - czknął - przepraszam. Oddam stryjowi tę sumę. Dziękuję za ratunek. Musiałem zdobyć pieniądze, by komuś pomóc. Komuś, kto jest w wielkich tarapatach.<br>- Idź do domu i nie mów nic ojcu - mruknął Mock.<br>- Przecież - Erwinowi coś nie dawało spokoju - mógł się stryj zapytać... hyyyk... człowieka, który mi pomógł, gdzie jest pokój szefa. Nie musiał stryj katować... hyyyk... tego strażnika w fontannie.<br>Mock milczał.<br>- Rozumiem - powiedział Erwin. - Musiał stryj komuś... hyyyk... przywalić. Rozumiem stryja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego