Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
wyższości demokracji ludowej nad ustrojem bezlitosnego wyzysku.
Widzi zaskoczone spojrzenie syna.
- Tato, nie daj Bóg, nerwowy dziś taki, że tylko z oczu uciekać, a ty
mu jeszcze Gomułkę puszczasz? - wskazuje na drzwi, za którymi ubiera
się Kaźmierz. - Zapomniał, że on jak jego słyszy, to czkawki dostaje,
jakby zbuka połknąwszy?
- Ale tato się martwił, że jak stryjko przyjedzie, to my marnie bez
radia wypadniemy w jego oczach - wyjaśnia Paweł, przejęty wizytą gościa
z Ameryki, którego nigdy na oczy nie widział.
Marynia wzrusza ramionami i oglądając się za siebie na drzwi od izby,
mówi z przejęciem:
- Co tam radio. Gorzej, że my przez
wyższości demokracji ludowej nad ustrojem bezlitosnego wyzysku.<br>Widzi zaskoczone spojrzenie syna.<br> - Tato, nie daj Bóg, nerwowy dziś taki, że tylko z oczu uciekać, a ty<br>mu jeszcze Gomułkę puszczasz? - wskazuje na drzwi, za którymi ubiera<br>się Kaźmierz. - Zapomniał, że on jak jego słyszy, to czkawki dostaje,<br>jakby zbuka połknąwszy?<br> - Ale tato się martwił, że jak stryjko przyjedzie, to my marnie bez<br>radia wypadniemy w jego oczach - wyjaśnia Paweł, przejęty wizytą gościa<br>z Ameryki, którego nigdy na oczy nie widział.<br> Marynia wzrusza ramionami i oglądając się za siebie na drzwi od izby,<br>mówi z przejęciem:<br> - Co tam radio. Gorzej, że my przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego