chałupy,<br>Padły pierwsze cztery trupy,<br>Jeden pies już po minucie<br>W przerażeniu wielkim uciekł,<br>Drugi chciał go wziąć w obronę,<br>Więc zabiłem go ogonem.<br>Cztery dalsze, poranione,<br>Położyły się pod płotem<br>I skonały wkrótce potem,<br>A jedynie niedobitki<br>Was napadły w sposób brzydki.<br>Cóż, dostaliście po skórze.<br>A dlaczego? Boście tchórze!<br>Zawstydziło to niedźwiedzi,<br>Brak im było odpowiedzi,<br>Więc nie żaląc się nikomu<br>Poszły głodne spać do domu.<br>- Żegnaj, lisie Witalisie!<br><br>Spać lisowi ani śni się!<br>Do swej jamy szybko wrócił,<br>Zdjął bandaże, plastry zrzucił,<br>Zerknął w lustro z miną błogą<br>I przyczesał sobie ogon.<br><br>Potem przyniósł chrustu wiązkę,<br>Żeby upiec