mocne żuchwy i chude kości policzkowe. Wydał się w tej chwili wątłym, zagubionym chłopcem, prawie dzieckiem.<br><br> - Hieronim, możesz odejść z tej milicji, nie musisz w tym być, jesteś chory.<br> - Nie chcę, żeby cię zabili - przyłączyła się Hania.<br> - Nic nie rozumiecie. Każdego dnia ktoś ginie. Toczy się wojna domowa. Nie uznaję tchórzostwa. Teraz wy namawiacie mnie do zdrady, jakby nie było dość, że nie ufają mi koledzy. Gdybym odszedł, mieliby rację.<br> - On ma słuszność - poparła Hieronima Marta. - Musi zostać, inaczej koledzy mieliby potwierdzenie dla swoich epitetów. Nazywają go paniczem.<br> - Co znaczy potwierdzenie? Dość już chyba zabitych, dosyć mogił. Umierać czasem trzeba, byle