Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
z płyt, zawołałam:
- Panie proszą panów!
i podeszłam do Felka, objął mnie i już tańczyliśmy, tak jak po południu, kiedy jeszcze byłem Drzejkiem, i znów obejmowałam udami jego kolana, i znów czułam na brzuchu, chyba na wysokości pępka, bo Felek przerastał mnie pewnie o dwie głowy, to, co tak pociągało te kobiety i dziewczyny w Pogoriełoje, na Syberii, i tuliłam się do niego, i tak niewiele nas dzieliło, bo pod cienką jedwabną sukienką niczego nie miałam na sobie,
a tymczasem Duddie, bo Albin właśnie tańczył z Suzie, zapaliła świece: w ich migotliwym blasku, bo światło pod sufitem naraz zgasło, tańczyliśmy dalej wszyscy
z płyt, zawołałam:<br>- Panie proszą panów!<br>i podeszłam do Felka, objął mnie i już tańczyliśmy, tak jak po południu, kiedy jeszcze byłem Drzejkiem, i znów obejmowałam udami jego kolana, i znów czułam na brzuchu, chyba na wysokości pępka, bo Felek przerastał mnie pewnie o dwie głowy, to, co tak pociągało te kobiety i dziewczyny w Pogoriełoje, na Syberii, i tuliłam się do niego, i tak niewiele nas dzieliło, bo pod cienką jedwabną sukienką niczego nie miałam na sobie,<br>a tymczasem Duddie, bo Albin właśnie tańczył z Suzie, zapaliła świece: w ich migotliwym blasku, bo światło pod sufitem naraz zgasło, tańczyliśmy dalej wszyscy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego