Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
się na nic, tylko liczcie potoki spływające wąwozami, jeden, drugi, trzeci, czwarty potok, aż zobaczycie po lewej ręce głęboki parów i piąty potok, bardzo głośny, a trochę niżej na równince koszar owczy i szałasy. Tam staniecie na noc, bo już będzie wieczór. Jutro wam ludzie pokażą, jak iść dalej. Tylko te osły będziecie musieli im zostawić. No to z Bogiem, panowie. - Poszedł. A my w śmiech. - Opatrzność czuwa nad nami - rzekł Diego - i zesłała pasterza, abyśmy nie zjeżdżali do murowanki i nie nakładali niepotrzebnie drogi, chyba że nas ten Dafnis wysyła prosto do jaskini zbójeckiej, w ręce jakichś kudłatych opryszków, którzy właśnie
się na nic, tylko liczcie potoki spływające wąwozami, jeden, drugi, trzeci, czwarty potok, aż zobaczycie po lewej ręce głęboki parów i piąty potok, bardzo głośny, a trochę niżej na równince koszar owczy i szałasy. Tam staniecie na noc, bo już będzie wieczór. Jutro wam ludzie pokażą, jak iść dalej. Tylko te osły będziecie musieli im zostawić. No to z Bogiem, panowie. - Poszedł. A my w śmiech. - Opatrzność czuwa nad nami - rzekł Diego - i zesłała pasterza, abyśmy nie zjeżdżali do murowanki i nie nakładali niepotrzebnie drogi, chyba że nas ten Dafnis wysyła prosto do jaskini zbójeckiej, w ręce jakichś kudłatych opryszków, którzy właśnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego