dla dużych jednostek, ciągle żyła sławą dawnego, drewnianego, meblowego pionierstwa.<br> Wreszcie pionierstwu powiedziano nie: zabrakło zamówień, zakładowi groziła totalna plajta, a nawet gorzej - przejście z gestii okrętowej w gestię przemysłu okrętowego, co oznaczało klepanie kos na przykład. Kosy w stoczni?<br> Inż. Kazimierz Huras, z racji stanowiska - postać analogiczna do lotniczego technika Niewmierzyckiego, szef produkcji usteckiej stoczni, bo czasy się zmieniły i nomenklatura także, już nie konstruktor przypadkowy, lecz konstruktor z fachowym nautycznym wykształceniem - nie mógł przełknąć tej alternatywy: do okrętów albo do kos. Oczywiście, że do okrętów.<br> Alternatywa miała jednakże wyraźne żądanie: stocznia, zamiast dotychczasowych drewnianych łodzi ratunkowych, takich jakie kiedyś