nieosiągalne dawniej technologie, zwielokrotniając produkcję i eksport, ale też likwidując nadmierne zatrudnienie. Poznański cytuje słowa szefa ABB Barnevika o świetnych interesach, jakie można robić w Europie Wschodniej - i wyciąga z nich wniosek, że to naszym kosztem.<br>Tu kryje się jądro nieporozumień. Architekci naszej strategii gospodarczej przyjmują, że skoro nie mamy technologii, doświadczenia, sieci dystrybucji, a przede wszystkim kapitału - trzeba zaprosić kapitał zagraniczny i podzielić się zyskiem. Inni, jak autor książki, wolą zakładać nierealne scenariusze, że sami sobie damy radę. "Można sobie wyobrazić - pisze - że udział zagraniczny w przemyśle wynosiłby 10 procent, w krajowych rękach prywatnych zostałoby 20 procent, a reszta nadal