po okolicy z wojskową obstawą. Sądziłem, że to z przezorności; w końcu nosił przy sobie dużo rządowych pieniędzy. Wyobrażałem sobie, że skrzętnie rozdziela je ludziom, Kupsztykowi jednak udało się posiać w mojej duszy wątpliwość co do faktycznych działań pułkownika. A stało się to przy okazji raczej nietypowego, nawet jak na tego artystę, proszonego obiadu. <br><br>Kupsztyk zapowiedział rewanż za tygodnie wieczornego stołowania się u Reni: zaprosił nas na kulinarną "orgię". Jego patelnia, oświadczył, cieszyła się sławą wśród smakoszy Trójmiasta, a markowe restauracje składały mu propozycje zatrudnienia. Skoro świt wyrusza do Iławy, a jak będzie trzeba, to dalej, do Olsztyna albo wręcz do Torunia