powołaną do bezustannego pouczania Iw. Postanowiła przestrzegać ją przed pułapkami i niebezpieczeństwami, ubogimi adoratorami i prawdziwą, wielką miłością, której sama nigdy przecież naprawdę nie poznała. Owo dawanie nauk córce to była dla niej niemal misja, o której należy mówić dużo, ciągle i cierpliwie.<br>Julię przerażał też rozbudzony jeszcze w szkole temperament córki, która przepadała za męskim towarzystwem i oglądała się za co przystojniejszymi młodzieńcami, a to nie wypada panience z dobrego domu.<br>Jakże niekonsekwentna jesteś, Julio! Przecież sama namawiałaś Iw do nauki tańca. A teraz, kiedy już jest w szkole baletowej, nagle masz wątpliwości, zastanawiasz się, czy słusznie, czy nie można