Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
Dzidka i Zosia, które śmiało mogły kąpać się w samych tylko majtkach, nic więcej nie zasłaniając, przestawałem więc o tym myśleć, już się nie obawiałem: będę mógł wejść pomiędzy dziewczyny niepostrzeżenie, wmieszać się między nie i chodzić wśród nich jak wtedy we Lwowie, na dziedzińcu gimnazjum, kiedy poznałam Włodka,
a teraz, gdy zapadł późny zmrok, nie potrzebowałem już znaków: z daleka dostrzegłem nad drzewami małą czerwonawą łunę: harcerki zapaliły ognisko, a potem usłyszałem słowa znanej piosenki:

Płonie ognisko w lesie...

i wieczorny powiew niósł ku mnie dziewczęcy śpiew, w którym usiłowałem dosłuchać się głosu Soni, i wydawało mi się, że go słyszę
Dzidka i Zosia, które śmiało mogły kąpać się w samych tylko majtkach, nic więcej nie zasłaniając, przestawałem więc o tym myśleć, już się nie obawiałem: będę mógł wejść pomiędzy dziewczyny niepostrzeżenie, wmieszać się między nie i chodzić wśród nich jak wtedy we Lwowie, na dziedzińcu gimnazjum, kiedy poznałam Włodka,<br>a teraz, gdy zapadł późny zmrok, nie potrzebowałem już znaków: z daleka dostrzegłem nad drzewami małą czerwonawą łunę: harcerki zapaliły ognisko, a potem usłyszałem słowa znanej piosenki:<br><br>Płonie ognisko w lesie...<br><br>i wieczorny powiew niósł ku mnie dziewczęcy śpiew, w którym usiłowałem dosłuchać się głosu Soni, i wydawało mi się, że go słyszę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego