Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
jakoś wyszło. Znowu kazali zmieniać ustawienie stoiska z tą kartą "Obiad" i zapomniałem... - wyjąkał.

- Są klienci na sali? - Zimno mi się zrobiło, jak sobie pomyślałem, co by było, gdyby dupnęło w godzinach szczytu sprzedaży. Wyjąłem z szafki latarkę, którą przygotowała Bożena. Ona jest niesamowita... O, jak dobrze, że jej tutaj teraz nie ma. Nie wiem, jak by to przeżyła. Dla niej wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, przygotowane zawczasu, niespodzianki ją zabijają. Niedobrze z tym jej sercem... od razu biała i mrowienie w dłoniach i stopach... Szpital nic jej nie pomógł...
Polecieliśmy do tablicy rozdzielczej. Wszędzie czuć było smród spalenizny
jakoś wyszło. Znowu kazali zmieniać ustawienie stoiska z tą kartą "Obiad" i zapomniałem... - wyjąkał. <br><br>- Są klienci na sali? - Zimno mi się zrobiło, jak sobie pomyślałem, co by było, gdyby dupnęło w godzinach szczytu sprzedaży. Wyjąłem z szafki latarkę, którą przygotowała Bożena. Ona jest niesamowita... O, jak dobrze, że jej tutaj teraz nie ma. Nie wiem, jak by to przeżyła. Dla niej wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, przygotowane zawczasu, niespodzianki ją zabijają. Niedobrze z tym jej sercem... od razu biała i mrowienie w dłoniach i stopach... Szpital nic jej nie pomógł... <br>Polecieliśmy do tablicy rozdzielczej. Wszędzie czuć było smród spalenizny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego