Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
zrazy zawijane były zupełnie przyzwoite. Zdążyłem zjeść, wypić kompot i dopiero wówczas kelner uporał się z podsumowaniem trzech liczb. Wynik wydawał się w przybliżeniu prawidłowy, więc zapłaciłem, odebrałem płaszcz z szatni i wyszedłem. Pogoda jakby się lekko poprawiła, zza chmur przeświecało zbliżające się ku zachodowi słońce. Mróz jednak był zdecydowanie tęższy niż rano.
Kiedy wszedłem do holu, portier od razu mnie rozpoznał.
- Dzień dobry panu! - zawołał. - Pan dyrektor jest u siebie.
Żałowałem, że poprzedniego dnia pozwoliłem sobie na żart, tytułując go porucznikiem. Zbyt mocno zapisałem się w jego pamięci. Powinienem bardziej dbać o swoją anonimowość. Jeżeli zbyt wiele osób zapamięta przedstawiciela
zrazy zawijane były zupełnie przyzwoite. Zdążyłem zjeść, wypić kompot i dopiero wówczas kelner uporał się z podsumowaniem trzech liczb. Wynik wydawał się w przybliżeniu prawidłowy, więc zapłaciłem, odebrałem płaszcz z szatni i wyszedłem. Pogoda jakby się lekko poprawiła, zza chmur przeświecało zbliżające się ku zachodowi słońce. Mróz jednak był zdecydowanie tęższy niż rano.<br>Kiedy wszedłem do holu, portier od razu mnie rozpoznał.<br>- Dzień dobry panu! - zawołał. - Pan dyrektor jest u siebie.<br>Żałowałem, że poprzedniego dnia pozwoliłem sobie na żart, tytułując go porucznikiem. Zbyt mocno zapisałem się w jego pamięci. Powinienem bardziej dbać o swoją anonimowość. Jeżeli zbyt wiele osób zapamięta przedstawiciela
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego