było jasno - gestapowcy nie zgasili świateł. Wszędzie panował potworny nieład: w kuchni - rozbebeszone łóżko, na którym spała zapewne Frau Schuster, otwarty kredens, naczynia, serwetki, puszki, skąpe zapasy żywności - na podłodze. Podobnie w pokoju.<br>Pokój urządzony był zresztą ładnie, jakoś inaczej niż przeciętne mieszczańskie wnętrza, które widywał w Berlinie. Kolorowa gruba tkanina osłaniała drzwi balkonowe; niski stół, tapczan, parę prostych krzeseł i oczywiście na ścianie ogromny portret młodego chłopca w narciarskim golfie. Zapewne - Heini Koetl. Pomyślał, że w większości niemieckich mieszkań widuje się fotografie chłopców w mundurach..<br>Rzeczy panny Kield leżały na podłodze, wyrzucone z szuflad i walizek. Gestapowcy rozpruli zresztą walizki