go, i on czuje to na odległość, i łączy nas to drżenie i ten ruch, jakby nasze ciała połączyły się i zespoliły, tak jakbym w słoneczny dzień lata pogrążył się raz jeszcze w tamtych żarliwych snach letnich panińskich nocy,<br>a kiedy po chwili - obaj na równi zdumieni i przejęci tym tkliwym, ulotnym zbliżeniem - spotkaliśmy się znowu przed pradawnym meczetem, uchyliła się przede mną jeszcze jedna tajemnica:<br>mogłem zajrzeć bez obaw poza prawa rzeczywistości i w olśnieniu odkryć okruch nadrzeczywistości, co nie jest dane wszystkim, lecz tylko wybranym,<br>i upadłem na kolana, i dziękowałem Bogu za ten dar widzenia przez czas i