Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Super Express
Nr: 25/2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
ewakuować o własnych siłach. Zaalarmował przełożonych o wypadku w kopalni. Zaraz potem sztygara przewieziono na oddział zatruć sosnowieckiego Instytutu Medycyny Pracy i Środowiska.

Dyrektor "Niwki", Włodzimierz Grudzień, nie potrafił wytłumaczyć, po co pięciu ludzi zeszło do zlikwidowanego chodnika. - Przebili się przez tamę. Jakieś 200 metrów za nią stracili przytomność. Stężenie tlenu wynosiło ok. 16 proc. Normalnie w powietrzu jest 21 proc. - wyjaśnił nam dyrektor Grudzień.

Akcja ratunkowa ruszyła kilka minut po tym, jak Jarosław Nocuń podniósł alarm. Ok. 7.00 wywieziono ciało martwego Józefa Włodarczyka. Miał przy sobie aparat ucieczkowy (podaje tlen przez 60 minut). Nie zdążył go jednak założyć. Przed
ewakuować o własnych siłach. Zaalarmował przełożonych o wypadku w kopalni. Zaraz potem sztygara przewieziono na oddział zatruć sosnowieckiego Instytutu Medycyny Pracy i Środowiska.<br><br>Dyrektor "Niwki", Włodzimierz Grudzień, nie potrafił wytłumaczyć, po co pięciu ludzi zeszło do zlikwidowanego chodnika. - Przebili się przez tamę. Jakieś 200 metrów za nią stracili przytomność. Stężenie tlenu wynosiło ok. 16 proc. Normalnie w powietrzu jest 21 proc. - wyjaśnił nam dyrektor Grudzień.<br><br>Akcja ratunkowa ruszyła kilka minut po tym, jak Jarosław Nocuń podniósł alarm. Ok. 7.00 wywieziono ciało martwego Józefa Włodarczyka. Miał przy sobie aparat ucieczkowy (podaje tlen przez 60 minut). Nie zdążył go jednak założyć. Przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego