Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
do przodu wreszcie wyskoczył
I wybałuszył błyszczące oczy.
Już pan Soczewka czekał swej zguby,
A on wyciągnął obydwie tuby
I tak powiedział: "Ubry kukubry,
Babry kalebry, trybry bujubry,
Nibry walabry, obry wojobry!"
A przy tym w ślepiach miał błysk niedobry.
Rzekł pan Soczewka: "Po co się pan drze?
Mam zapas tlenu w moim skafandrze,
Wejdę na skałę, stanę na szczycie,
A tam już dotrzeć nie potraficie,
Bo tam nie mogą oddychać płuca,
Więc niepotrzebnie pan się tak rzuca.
Kto atmosfery ma metr z kawałkiem,
Tego nie muszę bać się już całkiem."
Tak zakończywszy mowę dowcipną
Jeszcze iskrami z anteny sypnął.

Tu
do przodu wreszcie wyskoczył<br>I wybałuszył błyszczące oczy.<br>Już pan Soczewka czekał swej zguby,<br>A on wyciągnął obydwie tuby<br>I tak powiedział: "&lt;orig&gt;Ubry kukubry,<br>Babry kalebry, trybry bujubry,<br>Nibry walabry, obry wojobry!&lt;/&gt;"<br>A przy tym w ślepiach miał błysk niedobry.<br>Rzekł pan Soczewka: "Po co się pan drze?<br>Mam zapas tlenu w moim skafandrze,<br>Wejdę na skałę, stanę na szczycie,<br>A tam już dotrzeć nie potraficie,<br>Bo tam nie mogą oddychać płuca,<br>Więc niepotrzebnie pan się tak rzuca.<br>Kto atmosfery ma metr z kawałkiem,<br>Tego nie muszę bać się już całkiem."<br>Tak zakończywszy mowę dowcipną<br>Jeszcze iskrami z anteny sypnął.<br><br>Tu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego