Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
razem leżąc sztywno na wznak, z dłońmi o rozpostartych palcach, przylegającymi płasko do posadzki. Jakby chciał trzymać się kamienia. Twarz miał wykrzywioną, powieki mocno zaciśnięte.
Wiatr Na Szczycie zerwał się na równe nogi. Z furią doskoczył do stojącego wciąż w drzwiach zarządcy, chwycił go za koszulę na piersiach i zaczął tłuc nim o ścianę. Przerażony człowiek usiłował odepchnąć rozwścieczonego maga. Wargi mu drżały. Coś mówił, czemuś przytakiwał, czemuś zaprzeczał, wciąż z wypisaną na twarzy paniką. Wiatr Na Szczycie puścił go wreszcie.
"Chodź, Kamyk. Czas wracać."
Z żalem opuściłem Nocnego Śpiewaka. Płacz dławił w gardle. Kara nie była na miarę winy. Co
razem leżąc sztywno na wznak, z dłońmi o rozpostartych palcach, przylegającymi płasko do posadzki. Jakby chciał trzymać się kamienia. Twarz miał wykrzywioną, powieki mocno zaciśnięte.<br>Wiatr Na Szczycie zerwał się na równe nogi. Z furią doskoczył do stojącego wciąż w drzwiach zarządcy, chwycił go za koszulę na piersiach i zaczął tłuc nim o ścianę. Przerażony człowiek usiłował odepchnąć rozwścieczonego maga. Wargi mu drżały. Coś mówił, czemuś przytakiwał, czemuś zaprzeczał, wciąż z wypisaną na twarzy paniką. Wiatr Na Szczycie puścił go wreszcie.<br>"Chodź, Kamyk. Czas wracać."<br>Z żalem opuściłem Nocnego Śpiewaka. Płacz dławił w gardle. Kara nie była na miarę winy. Co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego