Dobrze mówi po angielsku i w ogóle wygląda jak młody Amerykaniec. Właśnie zjechał do Kalkuty z Indochin. Jutro wybiera się na wstępne spotkanie w biurach Matki Teresy. Chce jako wolontariusz pracować z najuboższymi.<br>Następnego ranka po słabo przespanej nocy na dwupiętrowym łóżku Max idzie kupić bilety na Andamany. Pod biurem tłum. Jedna kolejka dla białych, druga dla miejscowych. Dużo dłuższa i wije się aż za róg. Co chwila ktoś usiłuje się wepchnąć, wybuchają kłótnie. Apartheid wciąż funkcjonuje? Dobrowolny? <br>Zajął sobie miejsce i poszedł do środka zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Urzędnikom nie śpieszy się do pracy. Dziadek roznosi im wodę do picia