Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 37 (2934)
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
siejąc lazurowe błyski. No, widzieliśmy góry, można wracać na ognisko. Wracamy z pieśnią na ustach.
26.08.01
Wciąż Zakopane, ileż można. W słynnym niegdyś Koktajl-Barze wszystko zdumiewająco niedobre i nieapetyczne, siedzimy z Arturem na tarasie i gryziemy rzodkiewki. A ulicą przeciąga, oczu nie mogę oderwać, przenika się nawzajem tłum, a z tłumu wyodrębniają się rodziny, i to właśnie jest właśnie to, co mnie cieszy najbardziej, ci dwaj chłopcy są braćmi, a ten pan jest ojcem tej dziewczynki, w Krakowie nigdy nie widziałem tylu rodzin naraz, a tu wszyscy dosłownie są ze swoimi rodzinami, mniej lub bardziej do siebie podobni
siejąc lazurowe błyski. No, widzieliśmy góry, można wracać na ognisko. Wracamy z pieśnią na ustach.<br>&lt;tit1&gt;26.08.01&lt;/&gt;<br>Wciąż Zakopane, ileż można. W słynnym niegdyś Koktajl-Barze wszystko zdumiewająco niedobre i nieapetyczne, siedzimy z Arturem na tarasie i gryziemy rzodkiewki. A ulicą przeciąga, oczu nie mogę oderwać, przenika się nawzajem tłum, a z tłumu wyodrębniają się rodziny, i to właśnie jest właśnie to, co mnie cieszy najbardziej, ci dwaj chłopcy są braćmi, a ten pan jest ojcem tej dziewczynki, w Krakowie nigdy nie widziałem tylu rodzin naraz, a tu wszyscy dosłownie są ze swoimi rodzinami, mniej lub bardziej do siebie podobni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego