Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 400-401
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1981
pierwotne poczucie własne
egzystencji", bo "wymyka się zmysłom", jest dziełem "siły kapryśnej, ślepej, mrocznej nieświadomej swej potęgi". Niby prawda, a jednak słowa, słowa, słowa.
Wybiegliśmy na podwórze, do zbitych w gromadkę lokatorów domu. W kierunku Mergelliny niebo wieczorne zaciągnęło się chmurą kurzu. Wyły syreny, zaryczały statki w porcie. Ulicą walił tłum, ku morzu, ku ogrodowi miejskiemu, ku wielkim placom. Wiedziano już, że na Poggioreale rozsypała się dziewięciopiętrowa kamienica jak dziecinny kopczyk z piasku na plaży (na dziewiątym odbywał się huczny chrzest noworodka). Twarze ludzi określanych tu terremotati mają zawsze ten sam wyraz. Po co silić się na opisy, jeśli można po
pierwotne poczucie własne <br>egzystencji", bo "wymyka się zmysłom", jest dziełem "siły kapryśnej, ślepej, mrocznej nieświadomej swej potęgi". Niby prawda, a jednak słowa, słowa, słowa.<br>Wybiegliśmy na podwórze, do zbitych w gromadkę lokatorów domu. W kierunku Mergelliny niebo wieczorne zaciągnęło się chmurą kurzu. Wyły syreny, zaryczały statki w porcie. Ulicą walił tłum, ku morzu, ku ogrodowi miejskiemu, ku wielkim placom. Wiedziano już, że na Poggioreale rozsypała się dziewięciopiętrowa kamienica jak dziecinny kopczyk z piasku na plaży (na dziewiątym odbywał się huczny chrzest noworodka). Twarze ludzi określanych tu &lt;foreign&gt;terremotati&lt;/&gt; mają zawsze ten sam wyraz. Po co silić się na opisy, jeśli można po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego