głosem, żeby się zachowywali jak ludzie pobożni, szlag tego trafi, kto się będzie odwracał i gapił w obiektyw, odwrócili się wszyscy, przyglądali się Nel z gnuśną naganą, ale to była tylko próba, straszliwe lampy zgasły, Smok zlazł z rusztowania przy kamerze, podszedł do nas ze zwyczajnym prywatnym uśmiechem, podczas gdy tłumek dziwacznych pomocników wykonywał jego najnowsze dyspozycje, unicestwiając gruntownie cały porządek rzeczy, aparatów, kabli i Bóg wie czego, któryśmy tutaj zastali.<br>Młody chłopak w wąskich kusych dżinsach i w skórzanej wiatrówce wprowadził Nel do garderoby zainstalowanej w oficynie tego pegeerowskiego dworu, poszedłem za nimi, onieśmielało mnie tu wszystko, nawet nerwową uprzejmość