Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
żeby podeszła bliżej. - Dziś jeszcze... nawet teraz, tak, tak... zaraz... proszę zadzwonić do nauczycielki... Podobno ma jakieś kłopoty z bachorami. Niech koniecznie zajdzie do kościoła przed szkołą. Dziękuję Gercie. - Położy rękę na ręce Hansa, ale na moment tylko. - Jutro, po mszy świętej... pójdziemy na grób. Dobranoc... Ja tu mam jeszcze to i owo do załatwienia... Dobranoc, mój synu.
Zanim wstąpił na pierwszy stopień, usłyszał głos Gerty. Telefonowała.
Pokój. Otworzył szeroko okiennice. Na rękach poczuł grube krople deszczu. Nie cofnął rąk. Odwrócił je dłońmi ku niebu, świadom siły tej wody, ślepej, ale dziś dobroczynnej. "Ręce przy szybie ekspresu mknącego do Amsterdamu drżące od bryzgów
żeby podeszła bliżej. - Dziś jeszcze... nawet teraz, tak, tak... zaraz... proszę zadzwonić do nauczycielki... Podobno ma jakieś kłopoty z bachorami. Niech koniecznie zajdzie do kościoła przed szkołą. Dziękuję Gercie. - Położy rękę na ręce Hansa, ale na moment tylko. - Jutro, po mszy świętej... pójdziemy na grób. Dobranoc... Ja tu mam jeszcze to i owo do załatwienia... Dobranoc, mój synu. <br>Zanim wstąpił na pierwszy stopień, usłyszał głos Gerty. Telefonowała. <br>Pokój. Otworzył szeroko okiennice. Na rękach poczuł grube krople deszczu. Nie cofnął rąk. Odwrócił je dłońmi ku niebu, świadom siły tej wody, ślepej, ale dziś dobroczynnej. "Ręce przy szybie ekspresu mknącego do Amsterdamu drżące od bryzgów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego