tego gmachu podjął się właśnie Herman, warsztat spory, do trzydziestu koni mechanicznych, którym nie bardzo jeszcze ufał. Świeżo zmechanizowaną produkcję hamowały zatwardziałe sposoby rękodzielnicze, duch dziadów ze starczą złością bronił swego - i Szczęsny, przypomniawszy sobie nowoczesny zakład na Podwalu, dobrą bądź co bądź szkołę pana Zenona, zwrócił szefowi uwagę na to i owo, ::: co dałoby się zmienić. Herman postawił go z początku do <page nr=360> szabowni, potem, przekonując się z wolna, zaczął coraz bardziej zdawać na niego całą obróbkę maszynową.<br>Tak oto gdzieś w karnawale Szczęsny mógł powiedzieć, że rok trzydziesty czwarty jest jak na początek aż nadto łaskawy, nie można narzekać. Ma dach, ma