i niszczy wreszcie się wypala, przemija, nie przynosi to ulgi. Wręcz przeciwnie, pozostawia po sobie stan głębokiego psychicznego szoku, porażenie lękowe, odczucie niewymiernego wprost zagrożenia. <br>Minęło kilka godzin, znów zasiadam w fotelu. Czuję się nieszczęśliwa, zraniona i pokonana, ale jestem zbyt zmęczona, aby reagować, w ogóle nad tym myśleć. Myśli toczą się leniwie i ospale. Tylko w umordowanym, jak po wielkim wysiłku, ciele, od czasu do czasu odezwie się, drgnie jakiś nerw. <br>Patrzę tępo w smętnie ograniczony ramami okna skrawek szarego, nijakiego świata. Nie widzę znikąd pomocy, nie ma w mym sercu nadziei. Jest mi bardzo, bardzo źle. <br>Chciałabym wypłakać się