Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
na trzy spusty w Narrenturmie. W Wieży Błaznów bowiem jest miejsce błazna i szaleńca.
Na schodach do podziemia, z którego już od dłuższego czasu nie dobiegały krzyki, zaszurały buty.
Wkrótce do sali wszedł chudy dominikanin. Zbliżył się do stołu, schylił w ukłonie, demonstrując upstrzoną brunatnymi plamami łysinę nad wąskim wianuszkiem tonsury.
- I jak? - spytał z wyraźną niechęcią Hejncze. - Bracie Arnulfie? Wyznał wreszcie?
- Wyznał.
- Bene. Bo już mnie to zaczynało nużyć.
Mnich uniósł oczy. Nie było w nich niechęci. Ani znużenia. Oczywistym było, że procedura w ratuszowym podziemiu nie znużyła go bynajmniej ani nie zdegustowała. Wręcz przeciwnie. Oczywistym było, że z chęcią
na trzy spusty w Narrenturmie. W Wieży Błaznów bowiem jest miejsce błazna i szaleńca.<br>Na schodach do podziemia, z którego już od dłuższego czasu nie dobiegały krzyki, zaszurały buty. <br>Wkrótce do sali wszedł chudy dominikanin. Zbliżył się do stołu, schylił w ukłonie, demonstrując upstrzoną brunatnymi plamami łysinę nad wąskim wianuszkiem tonsury.<br>- I jak? - spytał z wyraźną niechęcią Hejncze. - Bracie Arnulfie? Wyznał wreszcie?<br>- Wyznał.<br>- Bene. Bo już mnie to zaczynało nużyć.<br>Mnich uniósł oczy. Nie było w nich niechęci. Ani znużenia. Oczywistym było, że procedura w ratuszowym podziemiu nie znużyła go bynajmniej ani nie zdegustowała. Wręcz przeciwnie. Oczywistym było, że z chęcią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego