właśnie to nienasycenie. Komuż z biografów Soutine'a przyszłoby do<br>głowy, że w tym człowieku, którego stać było nie tylko na bywanie ile<br>chcąc w domach publicznych (o czym skwapliwie piszą jego biografowie),<br>ale który miał głębsze przeżycia erotyczne i uczuciowe, mogły istnieć<br>inne nienasycenia poza erotycznymi, inne refoulements, które go<br>torturowały. Ten człowiek przez to samo, że był malarzem, musiał zerwać<br>z pewnym światem religii, którą żyła wiekami jego społeczność. Wyrwał<br>się on nie tylko od ojca, który go bił i chciał z niego zrobić szewca,<br>ale i od modlitwy, od szabasu. Domy publiczne, eleganckie salony i<br>wernisaże, drogie filcowe kapelusze