Typ tekstu: Książka
Autor: Praszyński Roman
Tytuł: Jajojad
Rok: 1997
gałęzie. Po brunatnej wodzie stawu pływały rozczapierzone liście klonów. Utopione konary wystawiały nad powierzchnię trupie kikuty. Powietrze pachniało ziemią.
- Czy myśli pan o swojej śmierci? - zapytała dziewczyna, łamiąc gałązkę płaczącej wierzby pochylonej nad brzegiem. Jej postać odbiła się na wodzie falującą plamą. Bruno przypomniał sobie dziedziniec, na którym rozstrzeliwano jego towarzyszy z celi, i kiwnął głową.
- Czasami.
- A ja, wie pan, wymyśliłam taką zabawę. Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że mnie nie ma. Im bardziej mnie nie ma, tym mniej się boję. Im mniej się boję, tym bardziej zamykam oczy. Śmierć nie może zabrać tego, kto nic nie widzi. To byłoby
gałęzie. Po brunatnej wodzie stawu pływały rozczapierzone liście klonów. Utopione konary wystawiały nad powierzchnię trupie kikuty. Powietrze pachniało ziemią.<br>- Czy myśli pan o swojej śmierci? - zapytała dziewczyna, łamiąc gałązkę płaczącej wierzby pochylonej nad brzegiem. Jej postać odbiła się na wodzie falującą plamą. Bruno przypomniał sobie dziedziniec, na którym rozstrzeliwano jego towarzyszy z celi, i kiwnął głową.<br>- Czasami.<br>- A ja, wie pan, wymyśliłam taką zabawę. Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że mnie nie ma. Im bardziej mnie nie ma, tym mniej się boję. Im mniej się boję, tym bardziej zamykam oczy. Śmierć nie może zabrać tego, kto nic nie widzi. To byłoby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego