Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983

wołam.
Zmarszczyła brwi, a ja czekałem, kiedy te najcudowniejsze oczy
spoczną na mnie i przestaną się płoszyć.
Trzeba znać oczy Heleny.
Trudno o coś równie uroczego.
Wreszcie spojrzała, gdzie należy, i zobaczyła mnie w oknie za
kratą!
- Cześć! - zawołała.
- Co tu robisz?
- Czekam na ciebie! - darłem się z okna trącając moich kompanów.
- Tutaj teraz mieszkam!
- Mieszkasz? - spochmurniała.
- Chyba chciałeś powiedzieć, że przenieśli cię do tej sali?
- Czy nie na jedno wychodzi? - zawołałem.
- Świetnie, że jesteś!
- Wiwat! - nie zdzierżył Piotr.
- Wiwat! Na cześć pani Heleny trzykrotne... Hip-hip, hura, panowie!
Odkrzyknęliśmy zgodnie na trzy głosy.
- A czegóż wy tak wiwatujecie? - zaśmiała
ją<br>wołam.<br> Zmarszczyła brwi, a ja czekałem, kiedy te najcudowniejsze oczy<br>spoczną na mnie i przestaną się płoszyć.<br> Trzeba znać oczy Heleny.<br> Trudno o coś równie uroczego.<br> Wreszcie spojrzała, gdzie należy, i zobaczyła mnie w oknie za<br>kratą!<br> - Cześć! - zawołała.<br> - Co tu robisz?<br> - Czekam na ciebie! - darłem się z okna trącając moich kompanów.<br> - Tutaj teraz mieszkam!<br> - Mieszkasz? - spochmurniała.<br> - Chyba chciałeś powiedzieć, że przenieśli cię do tej sali?<br> - Czy nie na jedno wychodzi? - zawołałem.<br> - Świetnie, że jesteś!<br> - Wiwat! - nie zdzierżył Piotr.<br> - Wiwat! Na cześć pani Heleny trzykrotne... Hip-hip, hura, panowie!<br> Odkrzyknęliśmy zgodnie na trzy głosy.<br> - A czegóż wy tak wiwatujecie? - zaśmiała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego