owej tradycji-plotki (choć dużo legend i sag) przekazały nam kresy wschodnie, ziemie, gdzie co chwila rozlegały się okrzyki: ałła! ałła!, gdzie ludzie żyli w ustawicznym pogotowiu, czuwaniu, w podchodach i walkach. Natomiast na równinie wielkopolskiej, poprzez którą przetaczało się mniej krwawych wydarzeń historycznych, nie tylko ludzie, ale i plotka-tradycja była i bogata, i osiadła. Stacjonarna.<br> Stwierdza to w swych pamiętnikach wnuczka generała Dezyderego Chłapowskiego, Antonina z Chłapowskich Górska, gdy pisze, że w Poznańskiem chyba bardziej niż gdzie indziej żyli ludzie tradycją, i dodaje: "Dzieci karmiono przeszłością, jak gdzie indziej bajkami".<br> Potwierdza to Kajetan Morawski, który we właściwy sobie, półserdeczny