Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
Dom Wilsonów jest pełen wesołego śmiechu, beztroskich ludzi. Pełen dobrego, ciepłego, co podkreśla moja pamięć, jedzenia. Każdy z nowo przybyłych chce wypić kielicha z sailorem Andrew. Dobieramy się do meksykańskiego jadła. Palący żar sprawia, że decyduję się wznieść toast za solenizantkę lekkim stołowym winem.
Potem czytamy stertę kart urodzinowych, zazwyczaj tradycyjnie po amerykańsku zabawnych, w tym kartę od rodziców - przedstawiającą piegowatą nastolatkę o gigantycznie rozrośniętym biuście (w sam raz tak jak Rosemary), z tekstem (w moim wolnym tłumaczeniu):
Czas rzucić misie, odłożyć lalkę,
Szczęście to czas, w którym dziewczyna
Rozpina stanik, zdejmuje halkę...
Kiedy party rozkręca się, wymykamy się we trójkę
Dom Wilsonów jest pełen wesołego śmiechu, beztroskich ludzi. Pełen dobrego, ciepłego, co podkreśla moja pamięć, jedzenia. Każdy z nowo przybyłych chce wypić kielicha z sailorem Andrew. Dobieramy się do meksykańskiego jadła. Palący żar sprawia, że decyduję się wznieść toast za solenizantkę lekkim stołowym winem.<br> Potem czytamy stertę kart urodzinowych, zazwyczaj tradycyjnie po amerykańsku zabawnych, w tym kartę od rodziców - przedstawiającą piegowatą nastolatkę o gigantycznie rozrośniętym biuście (w sam raz tak jak Rosemary), z tekstem (w moim wolnym tłumaczeniu):<br> Czas rzucić misie, odłożyć lalkę,<br> Szczęście to czas, w którym dziewczyna<br> Rozpina stanik, zdejmuje halkę...<br> Kiedy party rozkręca się, wymykamy się we trójkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego