straszyć (Maciej się tymczasem z tego mieszkania wyprowadził), no i w ogóle, coś złego mogło mu się stać, więc wezwaliśmy go i, ku mojej ogromnej uldze, przyszedł, a z pewnych jego oświadczeń (<q>Co robisz? - KOCHAM. - Kogo kochasz?</> - [<q>brak odpowiedzi</>]) wywnioskowaliśmy, że nadal przebywa w Niebie i nic go złego nie trapi. Zapytany, czego w tej chwili słucha, kazał nam włączyć radio. Włączywszy, usłyszeliśmy jednak tylko szum <hi rend="italic">pustego o tej porze eteru</>.<br>- To już jest ta godzina? - zaniepokoiła się Baata. Istotnie, było już wpół do piątej. Więc czym prędzej zaczęliśmy się przygotowywać do snu.<br><br>Baata odstąpiła mi swoje łóżko, a sama poszła