Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
i wszystko wystygło, drzewa zamarły nieruchomo. Było to dobre, przyniosło wielką ulgę. Lecz później ta statyczność uczyniła się przykra i na swój sposób uciążliwa. Poczuł raptem chłód rozmokły, dojmujące osamotnienie. Nigdzie już nie szedł i nikt go nie gonił, nie otwierał ust i nie lękał się, nie zazdrościł i nie trapił się wyrzutami sumienia, nie wołał o wodę i nie pragnął unieść głowy, żeby zobaczyć niebo nad sobą, nie chciał żyć i nie chciał umierać. Wszystko dokoła trwało w bezruchu, obce, zimne, smutne.
gonił, nie otwierał ust i nie lękał się, nie zazdrościł i nie trapił się wyrzutami sumienia, nie wołał
i wszystko wystygło, drzewa zamarły nieruchomo. Było to dobre, przyniosło wielką ulgę. Lecz później ta statyczność uczyniła się przykra i na swój sposób uciążliwa. Poczuł raptem chłód rozmokły, dojmujące osamotnienie. Nigdzie już nie szedł i nikt go nie gonił, nie otwierał ust i nie lękał się, nie zazdrościł i nie trapił się wyrzutami sumienia, nie wołał o wodę i nie pragnął unieść głowy, żeby zobaczyć niebo nad sobą, nie chciał żyć i nie chciał umierać. Wszystko dokoła trwało w bezruchu, obce, zimne, smutne.<br>gonił, nie otwierał ust i nie lękał się, nie zazdrościł i nie trapił się wyrzutami sumienia, nie wołał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego