reprezentantem Polski. - <q>„Byli to zawodnicy doświadczeni, ostrzy, silni, z zasadami - wspomina ks. Łukaszka. - Miałem dla nich ogromny respekt. Kiedy robiłem jakieś błędy na treningu, to miałem jeszcze większą nerwówkę niż na meczu. Nigdy mnie jednak ta trema nie zniechęcała. Wręcz przeciwnie - mobilizowała do pracy. Kiedy grałem w kadrze, ta trema już ustała. Zresztą, szło mi coraz lepiej, a starsi zawodnicy zaczęli się stawać moimi kolegami. Pod koniec kariery byłem już ze wszystkimi na ty. Z perspektywy 18 lat, które minęły od tamtych czasów, mogę powiedzieć, że choć fizycznie doszedłem do sprawności seniora, to psychicznie nie byłem jeszcze do końca dojrzały