odwrócił uszczęśliwioną twarz, błysnął kocimi, drobnymi zębami, wyraźnie bawiła go rozwaga Tereya, brał ją za lęk.<br>- On musiał zwolnić, sab, on czuł, że ja nie będę hamował. On mnie zna, wie, że nie ustąpię.<br>- Aż wreszcie trafisz na obcego i rozbije ci maszynę.<br>- Jeżdżę osiem lat i nie miałem wypadku - triumfował. - Ojciec zamówił mi horoskop, jak tylko się urodziłem. Gwiazdy mi sprzyjają. Astrolog powiedział matce, a ona pamięta każde słowo, dlatego wiem, że zgubić mnie może jedno: słodycze. Toteż ich unikam. Najwyżej syrop trzcinowy z wodą.<br>- Patrz przed siebie, uważaj! - krzyknął Terey, gdy białe, szerokie portki rowerzystów zabłysły w światłach i