błądzić, cukry jeść z rąk i współczuć bydlęcej<br>doli innym, prawdziwym koniom.<br> Lecz ojciec siedział przykulony nad rękami pełnymi bata i lejców, a<br>oczy miał zmrużone przed jasnością, która biła z pól - czy może z tego,<br>że morzył go sen, a myśli trapiły.<br> Pragnąłem w niego wmówić, aby się choć trochę uwolnić od tego<br>przyjazdu po mnie koniem, że nie pożyczył konia po to, aby mnie<br>przywieźć, lecz skorzystał tylko z okazji, aby poznać, jak się takim<br>koniem jedzie, ale widocznie nie tak, jak się spodziewał, bo w tym jego<br>wzroku pełnym lśniącej karej maści, gdy spoglądał w moją stronę, kryło