Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
unoszącej pełny kieliszek ręki: z drowie, Franciszku!
Trochę zaczyna mi się dłużyć jego milczenie.
W końcu pada pytanie kolejne i ostatnie.
- Pojmuję, kolego Piaskawy. Ale co właściwie zrobimy z Twardowskim?
Piaskawy wzrusza ramionami: - Profesorze! Przecież stamtąd się nie wraca.
Materna patrzy już tylko na mnie.
Cofam się, zaczynam kluczyć, mylić tropy.
Ciągle jednak słyszę za plecami ciężki trucht rannego słonia.
W końcu pociągam Franka za sobą na próg łazienki, obmywam ręce z całej tej sprawy między Ludwikiem, Twardowskim a Materną.
Z łazienki wracam do przedpokoju i tu właśnie się spotykamy.
- Wychodzisz już, prawda? - pyta Franek .
- Czyżbyś sobie tego życzył? - Tak.
- Dzięki
unoszącej pełny kieliszek ręki: z drowie, Franciszku!<br>Trochę zaczyna mi się dłużyć jego milczenie.<br>W końcu pada pytanie kolejne i ostatnie.<br>- Pojmuję, kolego Piaskawy. Ale co właściwie zrobimy z Twardowskim?<br>Piaskawy wzrusza ramionami: - Profesorze! Przecież stamtąd się nie wraca.<br>Materna patrzy już tylko na mnie.<br>Cofam się, zaczynam kluczyć, mylić tropy.<br>Ciągle jednak słyszę za plecami ciężki trucht rannego słonia.<br>W końcu pociągam Franka za sobą na próg łazienki, obmywam ręce z całej tej sprawy między Ludwikiem, Twardowskim a Materną.<br>Z łazienki wracam do przedpokoju i tu właśnie się spotykamy.<br>- Wychodzisz już, prawda? - pyta Franek .<br>- Czyżbyś sobie tego życzył? - Tak.<br>- Dzięki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego