Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
się na półpiętrze,
ciężko sapiąc. Oddech był dziwny, do niczego niepodobny. Kojarzył jej
się z przesypywaniem piasku ze szklanki do szklanki.
Nie czuła lęku. Raczej litość i współczucie. Odczekała chwilę i kiedy
postanowiła zejść te kilka stopni i przyjrzeć się z bliska, co to
takiego, spostrzegła, że stworzenie podjęło dalszy trud. A gdy ujrzała,
w jaki sposób pokonuje kolejne stopnie, zupełnie zbaraniała.
Nie wiedziała, co to w ogóle jest. Nie potrafiła przypisać z trudem
dostrzeganych zarysów żadnemu znanemu stworzeniu.
Przestrzeń dzielącą je od kolejnego skłonu schodów pokonało, kolebiąc
się na boki, rozkołysanym kaczym chodem. Najdziwniejsze jednak było to,
co nastąpiło potem
się na półpiętrze,<br>ciężko sapiąc. Oddech był dziwny, do niczego niepodobny. Kojarzył jej<br>się z przesypywaniem piasku ze szklanki do szklanki.<br> Nie czuła lęku. Raczej litość i współczucie. Odczekała chwilę i kiedy<br>postanowiła zejść te kilka stopni i przyjrzeć się z bliska, co to<br>takiego, spostrzegła, że stworzenie podjęło dalszy trud. A gdy ujrzała,<br>w jaki sposób pokonuje kolejne stopnie, zupełnie zbaraniała.<br> Nie wiedziała, co to w ogóle jest. Nie potrafiła przypisać z trudem<br>dostrzeganych zarysów żadnemu znanemu stworzeniu.<br> Przestrzeń dzielącą je od kolejnego skłonu schodów pokonało, kolebiąc<br>się na boki, rozkołysanym kaczym chodem. Najdziwniejsze jednak było to,<br>co nastąpiło potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego