do Stolicy Świętej, ze wszystkich zakątków kontynentu. O pewnym biskupie niemieckim do dziś się opowiada w Montefiascone, słynącym z białego wina o wspaniałym bukiecie. Zmierzał ci ów biskup nieśpiesznie w stronę Rzymu, i co jakiś czas wysyłał przodem giermka, by sprawdzał w przydrożnych karczmach, gdzie warto się zatrzymać, gdzie godnym trunkiem go podejmą; miał tam na drzwiach zostawiać znak est, czyli jest. Tamtego dnia długo na to czekał, już zmierzch zapadał i lęk serce ściskał, że przyjdzie nocą wędrować. Toteż ogromne uczucie radości ogarnęło go, kiedy w ostatniej chwili, już w półmroku, na drzwiach jednej z niepozornych winiarni odnalazł biskup nie