inne, pominięte przez doktorów Kościoła, myślenie. Cóż - powie ktoś - od stu lat miliony uczniów przebywają w tym podwójnym, dziwacznym wymiarze, księża katecheci wciąż czerpią z broszurek popularne argumenty przeciwko ewolucji albo wyśmiewają przyrodników w imię nowych odkryć fizyki. Tak. Nie zmienia to jednak faktu, że za każdym razem sprawa ta trwa od nowa, że pojawia się od nowa niezgodność dwóch przyzwyczajeń, dwóch metod. Nazywano to konfliktem wiary i rozumu. Nie jest to bardziej ścisłe, niż gdybyśmy mówili o konflikcie wiary i wiary, albo rozumu i rozumu. Gdyż system chrześcijański daleki jest od jakiejś czystej emocjonalności, tak samo jak to, co zwykło