się w "prawdziwego" literata, to znaczy takiego, który wydaje książkę, bierze honorarium i czyta recenzje; potem miał kaprys zabawić się w "prawdziwego" plastyka, a kiedy indziej w "prawdziwego" aktora. Miał ochotę, kaprys - bo i tak na co dzień był jednym i drugim, i trzecim. Inaczej mówiąc, Dymny z rozkoszną bezmyślnością trwonił swój naturalny majątek. Tacy ludzie są duszą towarzystwa, są inspiratorami i ozdobą wszelkich zabaw. Nie myślą o tym, co będzie, kiedy skończą się pieniądze. Aż pewnego dnia się kończą - i wtedy też kończy się życie. Czy to nie charakterystyczny zbieg okoliczności, że Wiesław Dymny umarł mając zaledwie czterdzieści dwa lata