się porusza, światło zakołysało się na ścianach wprawiając w ruch cienie. Przylgnął plecami do ściany. Nagle opuściła go wesołość,<br>pierzchła gdzieś zuchowatość, pozostał nagi strach. Przesuwał się wolno, krok za krokiem. Tłumił przyspieszony oddech, ale gdy tylko odetchnął, zdawało mu się, że jego płuca grają jak miechy, a serce w trwożnym rytmie rozsadza mu pierś. Był już blisko krawędzi. Światło wiszącej u sklepienia latarni oświetlało jaskrawo ściany, rysowało ostrymi cieniami każdy załom. Na dole ktoś był...<br>Przechylił się i... instynktownym ruchem przetarł powieki... Jeszcze raz spojrzał w dół... Nie mylił się. Nisko, na samym dnie groty, zamiast Marsjanina zobaczył Tąjemniczego. Człowiek