i, chociaż dał się wieść posłusznie, raz wraz wybuchał, jeszcze na ulicy, mocnym, rozległym śmiechem.<br>- To syn właśnie pana Czartkowskiego, dzierżawcy naszego! - rzekł Kazimierz do swego towarzysza, gdy już drzwi się zamknęły za podchorążymi.<br><br>X<br><br>Wieść o usunięciu Kazimierza z nauczycielskiego urzędu rozeszła się po wsi prędko a zwyczajnie, sąsiedzkim trwożnym szeptaniem od chałupy do chałupy, od studni do studni. Omawiano ten niespodziewany wypadek z przejęciem i niegłośno, z nieodzownym składaniem rąk i kiwaniem głów. Ludziska ciężko i powoli rozumując snuli takie i owakie, ponure mniemania a domysły.<br>Wszyscy zaś godzili się w jednym: iż Kaźmirek padł ofiarą możnego gniewu pana