Dziewka służebna wrzeszczała przeraźliwie, bez przerwy.<br>Na stół ktoś runął, przesuwając mebel wraz z uczepionym dziadem, zwalił się obok na podłogę. Dziad zaryczał, czując, jak bryzga na niego gorąca krew. Dede Vargas, ten, który zrazu chciał go wypędzić - dziad poznał go po mosiężnych guzach na kubraku - skrzeczał makabrycznie, rzucał się, tryskał krwią, tłukł wokół siebie rękoma. Jeden z bezładnych ciosów trafił dziada prosto w oko. Dziad przestał już widzieć cokolwiek. Wrzeszcząca dziewka służebna zachłysnęła się, ucichła, wzięła wdech i zaczęła wrzeszczeć znowu, w cokolwiek wyższej tonacji.<br>Ktoś z hukiem rymnął na podłogę, znowu po świeżo wymytej sośninie desek podłogi rozbryzgnęła się