Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
siebie też.
Przeszedł do hallu, odprowadzały go czujne spojrzenia służących.
- Jest pierwsza - popatrzył na zegarek - lunchu już nie zdążysz - zrób wczesny dinner na piątą, dobry, postaraj się - zalecał - na dwie osoby. Tu masz pieniądze - położył banknot, uprzedzając zabiegi kucharza. - Jutro wam zapłacę.
- Za cały miesiąc?
- Nawet jeżeli wyjadę.
Tego nie trzeba było tłumaczyć. Wyszedł do auta, które stało jeszcze nie umyte ze śladami długiej drogi, czokidar usłużnie otworzył drzwiczki i tupnąwszy stanął na baczność. Na placyku trawiastym jego żona gałęzią popędzała kozę, która wspinała się na murek ogrodu zasmakowawszy w drobnym kwieciu. Napięcie minęło, odprężenie przyszło nagle, czyżby sprawy nabrawszy właściwej proporcji
siebie też.<br>Przeszedł do hallu, odprowadzały go czujne spojrzenia służących.<br>- Jest pierwsza - popatrzył na zegarek - lunchu już nie zdążysz - zrób wczesny dinner na piątą, dobry, postaraj się - zalecał - na dwie osoby. Tu masz pieniądze - położył banknot, uprzedzając zabiegi kucharza. - Jutro wam zapłacę.<br>- Za cały miesiąc?<br>- Nawet jeżeli wyjadę.<br>Tego nie trzeba było tłumaczyć. Wyszedł do auta, które stało jeszcze nie umyte ze śladami długiej drogi, czokidar usłużnie otworzył drzwiczki i tupnąwszy stanął na baczność. Na placyku trawiastym jego żona gałęzią popędzała kozę, która wspinała się na murek ogrodu zasmakowawszy w drobnym kwieciu. Napięcie minęło, odprężenie przyszło nagle, czyżby sprawy nabrawszy właściwej proporcji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego