proszę, abyście <br>zajęli się uporządkowaniem parku i Akademii. Mateusz <br>udzieli wam niezbędnych wskazówek. Ja przez ten czas przygotuję <br>odpowiedni poczęstunek dla gości. Proszę mi nie przeszkadzać <br>i nie wchodzić do kuchni. Czy mogę na was liczyć?<br><br>- Tak jest, panie profesorze! - zawołaliśmy <br>chórem.<br><br>Niezwłocznie zabraliśmy się do roboty.<br><br>Jedni z nas trzepali fotele i dywany, inni zaciągali i froterowali <br>podłogi, myli okna, uprzątali ścieżki, pucowali obuwie, <br>kąpali się, jednym słowem w Akademii zawrzało jak <br>w ulu.<br><br>Mateusz bez przerwy krążył nad nami, zaglądał <br>w najmniejsze szpary, poganiał nas i sprawdzał to, cośmy <br>zrobili.<br><br>Zdawało się, że wszystko idzie jak najlepiej i że