Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
oprzytomniał w sam czas, by podać jej rękę, gdy wsiadała na konia.
Oparła na niej koniec buta i jak sprężyna skoczyła na siodło.
- Hubercie! - krzyknęła dama, której koń obracał się w kółko, zupełnie zdezorientowany - nie zapomnij nas odwiedzić. My jesteśmy zawsze.
Ale Hubert już nie posłyszał więcej, tylko dostrzegł rozpaczliwie trzepocącą w słońcu chusteczkę.
Teraz dopiero poczuł, że go ktoś dotyka. Stefek stał przy nim z miną wypogodzoną.
Hubert przypomniał sobie, że w czasie pobytu dam w kuźni chłopiec kręcił się jak piskorz na piasku.
- Da mi panicz, co ja sobie umyślił? - szepnął natrętnie.
- No gadaj, co to takiego, to zobaczymy
oprzytomniał w sam czas, by podać jej rękę, gdy wsiadała na konia. <br>Oparła na niej koniec buta i jak sprężyna skoczyła na siodło. <br>- Hubercie! - krzyknęła dama, której koń obracał się w kółko, zupełnie zdezorientowany - nie zapomnij nas odwiedzić. My jesteśmy zawsze. <br>Ale Hubert już nie posłyszał więcej, tylko dostrzegł rozpaczliwie trzepocącą w słońcu chusteczkę. <br>Teraz dopiero poczuł, że go ktoś dotyka. Stefek stał przy nim z miną wypogodzoną. <br>Hubert przypomniał sobie, że w czasie pobytu dam w kuźni chłopiec kręcił się jak piskorz na piasku. <br>- Da mi panicz, co ja sobie umyślił? - szepnął natrętnie. <br>- No gadaj, co to takiego, to zobaczymy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego